*Pierre*
Alex wyglądała już lepiej, chyba pomału zrozumiała moje słowa.
Oby też z czasem zrozumiała moje uczucia do niej...
Po szkole miałem trening, na który miałem ją zabrać ze sobą, więc pojechaliśmy do niej, by nie trudzić się dwoma samochodami, a tym bardziej, by się nie zgubiła.
- Chcesz coś do jedzenia? - spytała, gdy byliśmy w środku.
- Przebierz się, kupimy coś po drodze.
- No okej. - rzuciła i zniknęła na piętrze.
Po kilkunastu minutach zeszła odświeżona i przebrana.
- No to chodźmy. - ruszyliśmy w stronę mojego samochodu.
Widać było jak na dłoni, że jest lekko zmieszana, ale w jej przypadku to zrozumiałe. W końcu wyjść gdzieś, do ludzi, których nie znasz... Jest... jest trudne. A jeszcze po okresie załamania...
- Spokojnie. - ścisnąłem lekko jej dłoń, która wystukiwała nerwowe rytmy na oparciu siedzenia. Wzięła kilka głębszych wdechów i uspokoiła się do końca.
Zjechałem w prawo, do Macdrive...
- Co podać? - usłyszeliśmy głos z radiowęzła.
- Dwa duże zestawy plus dwie cole. - odpowiedziałem za nas oboje.
- Coś jeszcze?
- Nie, dziękujemy.
- Proszę przejechać dalej i czekać na zamówienie.
Posłusznie nacisnąłem lekko gaz i odjechaliśmy kilka metrów dalej.
- A piłkarz nie ma przypadkiem specjalnej diety? - spytała, zatykając zbłąkany kosmyk za ucho.
- Mamy jeść tak, by mieć siłę biegać.
- Fast foody dają kopa?
Zatwierdziłem, podśmiewując się pod nosem. Przejąłem nasze zamówienie i zapłaciłem za nie.
- Pierre, miałam zapłacić za swoją porcję! - jęknęła.
- Nie-e, ja stawiam.
Westchnęła ciężko, opadając na oparcie. Zatrzymałem auto na parkingu i zgasiłem silnik. Do treningu pozostało jeszcze około godziny.
Podsunąłem jej pod nos jej porcję i czekałem, aż ją weźmie.
- Bierz, bo z głodu umrzesz.
Podniosła ręce i schwyciła pudełko, które trzymałem.
- Smacznego.
Uśmiechnęła się w odpowiedzi, spoglądając na mnie nieśmiało.
*Alex*
Chyba nigdy nie spłacę się Pierre'mu za to co dla mnie robi. Dziwię się, że udało mu się przekonać mnie do powrotu do rzeczywistości, do życia.
Mimo że na wszystkie lekcje nie chodzimy do jednej grupy, to był na każdej przerwie ze mną... Nawet nie wiem, czemu to robił. Ale jest to bardzo miłe z jego strony... Czułam się dla kogoś ważna...
- Ziemia do Alex! - Hoejbjerg pomachał mi ręką przed oczami - Wiem, że robią najlepsze hamburgery pod słońcem, ale weź się tak nie rozmarzywuj tu.
- Jestem, jestem. - upiłam łyk coli.
- Jak się czujesz? - zapytał troskliwie.
- Ehhh... Na razie dobrze. Głównie to Twoja zasługa. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- To dobrze. Robimy krok na przód... - mruknął, odpalając samochód.
***
Po chwili znów się zatrzymaliśmy. Jednak tym razem mieliśmy opuścić auto.
- Koniec trasy, jesteśmy na miejscu. - oznajmił, sięgając po torbę treningową, leżącą na tylnej kanapie.
- Okej. - odpięłam pas i także wysiadłam z samochodu.
Szczerze byłam odrobinę zestresowana. Pierre chyba nie uprzedził ich, że ma się pojawić ktoś z zewnątrz...
- Spokojnie. - Hoejbjerg objął mnie ramieniem.
Głęboko wzdychając oparłam się głową o jego ramię. Gdy mnie przytulał... Czułam się lepiej...
- Idziemy? - spytał. Kiwnęłam głową na zatwierdzenie. - Tylko spokojnie, nikt tam Cię nie zagryzie.
Weszliśmy na obiekt. Składał się głównie z boisk treningowych.
Powinnam mieć obrzydzenie do tego miejsca, w końcu Weihrauch także tu bywał, ale nic takiego się nie działo... To wszystko dzięki Pierre'mu...
- Usiądź tam, a ja za chwilę przyjdę. - wskazał palcem na kilka plastikowych krzesełek.
- Dobrze. - szepnęłam, a on opuścił rękę, którą mnie trzymał.
Gdy odchodziłam, czułam jak mnie obserwuje. Chyba mam trochę czasu by pomyśleć, czemu tak dużo dla mnie robi.
*Pierre*
Zszedłem do szatni, a za mną wślizgnął się Mitch z Lukasem.
- A co to za panna, co z Tobą przyszła? - z tego co widać, to nikt prócz mnie nie wiedział o tym, że Alex była w "związku" z Weihrauchem...
- Moja... Ehm... Znajoma.
- Tak to się teraz mówi?
- Wcale nie. A Wy co, zazdrośni, bo przyszedłem w towarzystwie pięknej dziewczyny?
- Kto to jest? - Raeder przeszedł do konkretów.
- Znajoma z klasy, której pomagam. - poczułem się jak na jakieś spowiedzi, gdy zaczęli mnie wypytywać o nią i jej "problem".
Głupio tak rozpowiadać cudze sekrety, ale oni są moimi przyjaciółmi, i im ufam, więc mogę im to zdradzić?
Powiedziałem im o tym, że przeżywa rozstanie z chłopakiem, ale w ogóle nie wspomniałem o tym, że był nim Patrick.
- Stary, zakochałeś się w niej. - rzucił Weiser, gdy zakończyłem swój monolog.
- Tak.
- Zdobądź jakoś jej zaufanie i działaj, działaj.
- A co robię od jakiś dwóch miesięcy? Są jakieś skutki, bo udało mi się ją tu wyciągnąć. A spróbujcie tylko coś jej powiedzieć, to łby Wam pourywam! - zagroziłem im, podchodząc do drzwi.
- Do niej idziesz? - spytał bramkarz.
- Tak, obiecałem jej, że przyjdę jak najszybciej będę mógł.
- To leć, na co czekasz?! Zaraz dołączymy tam do Was.
- Boże... - mruknąłem zamykając za sobą wejście.
Ruszyłem truchtem do niej. Gdy się zbliżałem zobaczyłem, że siedziała z podkurczonymi nogami i smutnym wyrazem twarzy. Na ten widok w moim sercu pojawił się niemiłosierny smutek. Gdyby ten dupek teraz widział jak ją potraktował...
Bez słowa podbiegłem do niej.
- Hej piękna. - kucnąłem przy niej. - Wszystko dobrze?
Na dźwięk mojego głosu na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Ucieszyłem się, że aż tak zaczęła na mnie reagować.
- Teraz tak. Dobrze na mnie działasz, wiesz?
- Cieszy mnie to. - wyszczerzyłem się jak głupi.
- Nigdy Ci się nie spłacę za to co dla mnie robisz. - szepnęła, chwytając moją dłoń.
Jest sposób „spłaty” - uśmiechnąłem się na samą myśl.
Moich uszu dobiegł głos dwójki piłkarzy.
- Alex, poznaj moich kumpli, Mitchella i Lukasa. - wskazałem na dwóch Niemców.
- Hej. - uśmiechnęła się nieśmiało. - Jestem Alex.
- Miło nam Cię poznać. - chłopacy obdarzyli ją przyjaznymi uśmiechami.
- Pierre, gotowy? - Lukas znacząco spojrzał na Lex.
Syknąłem cicho, ale zaraz się opanowałem, by potwierdzić.
- Będę tuż obok. - szepnąłem do dziewczyny. Ta kiwnęła głową i puściła moją dłoń.
Podniosłem się i ruszyłem z chłopakami na boisko.
- Ten jej były musiał jej niezłą krzywdę wyrządzić... - mruknął pomocnik.
- A żebyś wiedział...
***
Połowę, jak nie większość treningu przegadaliśmy z chłopakami o Alex. Momentami czułem, że jesteśmy dziewczynami i obgadujemy chłopaków z klasy...
- Wpadniecie do mnie w sobotę wieczorem? - Mitch zwrócił się do Lex i mnie.
Dziewczyna spojrzała na mnie wyczekująco.
- Jak Pierre mnie weźmie, to owszem.
- Jasne. - odparłem.
- To jesteśmy umówieni. - posłał w stronę dziewczyny uśmiech i zniknął w samochodzie.
- Chodź. - objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy do mojego auta.
___________________
Chyba wyszedł taki dłuższy rozdział :")
Ahh, tydzień choroby, tyle pisania, pomysłów i w ogóle... Zachęcam Was do brania udziału w ankiecie na górze strony :)
Do przyszłego tygodnia :)
Pytania?
Autorka ♥
Świetne <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3
A czo to za romanse. xd
OdpowiedzUsuńIle ja bym dała by mieć takiego 'anioła stróża'. :(
Oby mu jak najprędzej zaufała w stu procentach, będą idealną parą. *o*
Czekam na nn. <3
Aaa super <3
OdpowiedzUsuńZakochany taki mm <3 Chyba każda dziewczyna chciałaby takiego kogos jak on.. kto by się opiekował.. ech.. nieważne..
Czekam na nn <3
coraz ciekawiej się robi:3
OdpowiedzUsuńPierre ♥♥♥ taki slodki i kochany. Szczesciara Alex <3
OdpowiedzUsuńzajebsity *o*
czekam ^^
Piere jaki słodki <3 i kochany omg *w* niech ona z nim będzie aw <3333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na następny <3
Jaki on kochany jejciu *-*
OdpowiedzUsuńTakiego to ino brać i całować :D ^^
Słodziak z niego ;).
Kocham to wiesz? pewnie, ze wiesz xd
Czekam z niecierpliwością na kolejne cudeńko <3
buuuuuziole ;* ♥
uhuhuhuhuh <3
OdpowiedzUsuńmega słodkie i wgl hwyudfbgwrwhjsuemfd
A tym czasem zapraszam do siebie na 10 rozdzial z życia Sary.
Pozdrawiam Wigi <3
http://themoordeath.blogspot.com
Świetne to jeeeest <33
OdpowiedzUsuńhttp://s3condbreathe.blogspot.com/ Zapraszam do mnie :))