„Baby ich efüll' dir wirklich jeden Wunsch mit Handkuss”
*Pierre*
O nie... Butelka zatrzymała się na mnie... W dodatku kręcił Lukas... Cholera.
Jak wezmę prawdę, to spytają o Alex, a jak zadanie, to ten...
Dobra, raz się żyje.
- Pierre, Pierre, Pierre. To jak, prawda czy wyzwanie?
Ciut się zasępiłem. A Mitch już zacierał ręce.
- Prawda.
- Czy... Zapiłeś się kiedyś do nieprzytomności?
Odetchnąłem z ulgą, a Weiser westchnął ze smutkiem. Nie tego pytania się spodziewał.
- Nie.
Reader wskazał na butelkę, którą zakręciłem. Padło na Mitcha, który także wybrał prawdę...
***
- Dzięki za wyjątkowo rozrywkowy wieczór. - powiedziałem do chłopaków, gdy już zbieraliśmy się do wyjazdu. Lex siedziała już w aucie i czekała aż wyjedziemy.
- Lukas, liczyłem, że zadasz inne pytanie dla niego. - naburmuszony Mitch wskazał na mnie głową.
- Widziałem to przerażenie w jego oczach i wolałem zrezygnować. Poza tym Alex mogłaby się zrazić i byśmy chłopaczynie życie zrujnowali.
- Dzięki. - mruknąłem z przekąse
- Leć do niej, bo zaraz coś sobie pomyśli! - koledzy pchnęli mnie w stronę auta.
Otworzyłem drzwi i wsiadłem do środka. Mitch i Lukas wrócili do domu tego pierwszego.
- Podobało się? - spytałem dziewczynę.
- Fajnie było. Mam nadzieję, że częściej będziesz mnie zabierać.
- Jak tylko będziesz chciała. - uśmiechnąłem się.
- Jasne. - przytuliła się do mojego boku. Pogładziłem ją po plecach.
- Wracajmy już. - nie opuszczając ręki, wyjechałem spod domu Weisera.
***
- Alex... Dojechaliśmy. - rzekłem, gasząc silnik. Nic, zero odezwu ze strony dziewczyny. Pochyliłem się nad nią. Spała. Wyglądała bardzo słodko w tym stanie.
Delikatnie odciągnąłem ją od siebie i szybko opuściłem pojazd. Na szczęście się nie zbudziła. Po chwili już wyjmowałem ją z auta. Niosąc ją na rękach, wszedłem z nią do środka. Drzwi wejściowe były otwarte - najwyraźniej wrócił jej tata.
- Alexandro Mer... - już miał ją ochrzanić, ale momentalnie przerwał, gdy mnie zauważył. - Odnieś ją do jej pokoju i zostań na chwilę jeszcze.
Ahhh, mieć ojca policjanta...
- Dobrze. - odparłem i skierowałem się na piętro. Łatwo zlokalizowałem jej sypialnię i po chwili już układałem ją na łóżku. Ani na chwilę się nie przebudziła! Ta to ma twardy sen...
Przykryłem ją kołdrą i skierowałem się do drzwi. Nim opuściłem jej pokój, chwilę się jej przyjrzałem. Na jej twarzy zakwitł lekki uśmiech. Mógłbym tak wpatrywać się w nią do rana, ale czekało mnie jeszcze przesłuchanie z samym panem komendantem.
- A więc panie Hoejbjergu.. - zaczął jej ojciec, gdy zszedłem na dół.
- Tak?
- Jesteś chłopakiem mojej córki?
- Nie... - odparłem z wyraźnym smutkiem.
- To kim dla niej jesteś?
Chwilę musiałem się zastanowić. Kim, właśnie kim?
- Ehm... Raczej... Przyjacielem.
- Masz jakieś plany wobec niej?
Zgłupiałem. Nie wiedziałem, jak odpowiedzieć. Oczywiście, że miałem, ale nie chciałem o nich jeszcze mówić...
- Czyli tak. Cóż... Nie zawiedź, bo się ze mną policzysz. - mówiąc to, dotknął i przetarł oznakę. - Spokojnie, nikt się nie dowie. Taka... Nasza tajemnica.
- Ma się rozumieć.
- Leć już, bo matka się zapewne niecierpliwi.
- Tak jest! Dobranoc. - rzekłem i opuściłem jej dom.
*Alex*
Nawet nie pamiętam, kiedy zasnęłam... Wracałam z Pierre'm do domu, siedziałam oparta o niego... To chyba wtedy odleciałam. Bo gdy otworzyłam oczy byłam w swojej sypialni i było jasno, słońce raziło mnie w oczy. Na szczęście dziś niedziela, więc mogę pozwolić sobie na leniuchowanie w łóżku.
Leżałam tak, nie myśląc o niczym, dopóki mój telefon nie dał o sobie znać.
~ Hej księżniczko, wstajemy, zaraz będę. ~ usłyszałam, gdy podniosłam słuchawkę. Na dźwięk słowa 'księżniczka' na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Okropny jesteś, każąc mi wstać tak wcześnie. - jęknęłam.
~ Takie życie. Wstawaj, albo sam Cię wywlokę z łóżka.
- Pierw przyjedź. - ciągnęłam przekomarzenia.
~ Już parkuję przed domem.
Poderwałam się i popędziłam do okna. Faktycznie, prócz mojego auta, stał drugi pojazd, należący do piłkarza, który właśnie go opuszczał. Spojrzał w górę i gdy mnie zobaczył, to mi pomachał.
~ Widzę, że sama się podniosłaś. Teraz się ubieraj, bo w tym Ci nie pomogę. ~ zaśmiał się i rozłączył.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej potrzebne ubrania. Gdy wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w przygotowane rzeczy, pognałam na dół, ale nikogo tam nie zastałam. Zresztą jak zwykle. Tata wybył do kolegi zapewne. Albo jest w pracy. Pracoholik od siedmiu boleści.
Wzięłam do rąk jabłko, które skutecznie miało zastąpić mi śniadanie i ruszyłam do wyjścia.
- Bu! - zawołał, stając przede mną.
- Musisz trochę poćwiczyć w straszeniu. - skomentowałam, zamykając drzwi na klucz.
- Na szczęście na sportowo się ubrałaś.
- Co tak w ogóle zaplanowałeś na dziś?
- A to niespodzianka. Idąc ze mną się przekonasz. - jakby na zachętę wyciągnął dłoń w moją stronę.
Nie zastanawiając się, uchwyciłam ją i ruszyliśmy przed siebie.
*Pierre*
Nadal nie wiem czy powiedzieć jej o tym, co do niej czuję. Nie chcę, by zaczęła mnie ignorować - to by najbardziej mnie zabolało. Więc raczej się jeszcze poukrywam. Może sama się skapnie i to odwzajemni? Oh, jak dobrze, że za marzenia nie karzą.
Na dziś przygotowałem kilka 'atrakcji': do południa zabiorę ją w pewne miejsce, w którym uwielbiam spędzać czas, potem nasz mecz, a na koniec... Coś się wymyśli.
- Daleko jeszcze? - spytała, gdy już trochę przeszliśmy. Specjalnie wybrałem trasę bocznymi drogami, by nikt i nic nie stanęło nam na przeszkodzie.
- Jak będziesz tak marudzić to tak.
- Okej, będę cicho.
- Nie musisz być cicho, ale nie marudź już tak. Przez to tracisz zapał na dalsze iście.
- Skąd wiesz?
- Praktyka. Ale nie martw się, nawet jak nie będziesz chciała iść, to Cię zaniosę.
- Ciężka jestem.
- Jakoś Cię wczoraj zaniosłem i jak widzisz, nic mi nie jest.
- Serio? - zdziwiła się. - To tak znalazłam się u siebie...
- Jakoś musiałaś. - chyba ojciec nie mówił jej o naszej 'rozmowie'...
- Wow. - wykrztusiła z siebie po chwili.
- Chodź i nie marudź. - wyciągnąłem w jej stronę ręce.
Nieśmiało podeszła, a ja złapałem ją jedną ręką pod kolanami, a drugą przytrzymałem jej plecy.
- Wygodny transport? - spytałem, gdy chwilę już szliśmy.
- Wygodnie. - oparła głowę o moje ramię, przymykając oczy.
__________________
Wybaczcie, że Was zawiodłam z tym, że się nie pocałowali. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Kolejny rozdział wynagrodzi Wam owe czekanie, hehs :)
Pytania?
Jejku jaki on jest uroczy taki zakochany <3
OdpowiedzUsuńhuhu z niecierpliwością czekam na następny rozdział ♥
kurde Pierre weź jej w końcu powiedz, bo się niecierpliwie, no!
OdpowiedzUsuńOn jest taki słodki i uroczy, taki nieśmiały aww *.*
Ale ten jej ojciec policjant to jakiś taki dziwny XDD
Mam nadzieję, ze w końcu jej powie i będą żyli długo i szczęśliwie razem :D
Rozdział cudowny jak zawsze. <3
Czekam niecierpliwie na kolejny :3
Swieny <3
OdpowiedzUsuńNiech on jej w końcu powie XD
czekam ;*
Cudowny ♥
OdpowiedzUsuńWybaczam, ale w następnym musisz to jakoś wynagrodzić :)
Czekam na nn <3
Ohohoho czyżby Domi coś kombinowała eheheheh ? :D ^^
OdpowiedzUsuńMmmm no to nie mogę się już doczekać :D
A miałam taką nadzieję że będzie buziak ;)
Rozdział jest piękny wiesz ? ♥
Taki cudowny, słodki aww <33
Kochaaam to bardzo ♥-♥
Buuuzioole <3 ;**
No i pieknie!
OdpowiedzUsuńjezu, jak słodko. *-*
OdpowiedzUsuńoni muszą być razem, no!
czekam na nn. <3
Dobrze, że się nie pocałowali. Na wszystko przyjdzie czas. :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki krótki...
Mimo tego czekam z nieciepliwością na następny. :*
Najsłodsi <3 Weź ich połącz, błagam no! :( Świetnie ci to wyszło i genialnie oddałaś obraz całej sytuacji *.* Czekam na następny :>
OdpowiedzUsuńgra w butelkę zawsze spoko! :3
OdpowiedzUsuńahahaha, nadopiekuńczy tatusiek w dodatku policjant! na miejscu Pierre'a bym się bała XD
jenyjenyenjeynyjeny, weź ich w końcu sparuj noo!! :D ile można? XD
rozdział świetny! czekam na nexta <3
przeepraszam że tak późno komentuje,kłopoty z internetem :x
OdpowiedzUsuńbuuu miało być xoxo :(
super <3